Gdzie na wino i drinka w Barcelonie? 7 najlepszych i sprawdzonych tapas i wine barów

Dorota Kostrzewa

Dziś pijemy w Barcelonie dobre wina, wermuty i drinki. Nie byle gdzie, każdy z tych wine czy drink barów ma na siebie pomysł i jest czymś więcej niż tylko miejscem na jednego. Zapraszam w płynną podróż po barcelońskich formach, biznesplanach, życiach drugich lub jedynych. ¡Salud!

Przylatujesz do Barcelony o 12:25. Bez problemu odnajdujesz autobus do miasta, mała kolejka do automatu, ale przesuwając się powoli przy okazji zasłuchujesz co u cioci Francesci, która z 4 bramek Messiego w meczu z Eibar była najpiękniejsza, a kogo zatrzymała policja za przygotowania do nielegalnego referendum niepodległościowego. 4,60 euro które możesz zapłacić kartą, autobus odjeżdża co 5 minut, więc już po 15 jesteś na swoim przystanku, jeszcze tylko 10 minut dojść, zadzwonić pod złe miejsce bo twój host na airbnb najwyraźniej się nie zarejestrował i woli przesłać prawdziwe dane tuż przed twoim przyjazdem, i jesteś już u siebie w Barcelonie.
Co teraz? Oczywiście czas na jedzenie. Niestety powoli zaczyna się sjesta, a chcesz jeszcze kupić kartę sim z dostępem do internetu (co prawda UE zlikwidowała opłaty, ale zapominasz odpowiednio wcześnie włączyć roaming w swoim pakiecie). Dochodząc do sklepów telefonii komórkowej doceniasz wygodę, że obok siebie jest ich kilka, ale na niewiele się teraz to zda – wszystkie właśnie są zamykane. Trudno, internet poczeka, ale głód nie. Wybierasz najbliższe miejsce z wcześniej zapisanych na offline’owej mapie. Po drodze jeszcze mijasz fastfoody, ale wewnętrzna siła każe wtedy przyspieszyć kroku – przecież nie po to lecisz ponad 2000 km, żeby jeść tę samą miękką bułę dostępną w 100 krajach. W końcu jest:

Quimet Quimet

Po tych znanych podróżnikom perypetiach wydaje ci się że trafiasz do raju za te wszystkie trudy i niewygody. Nie tylko można tu świetnie zjeść, ale i napić się wina wybierając z szerokiej selekcji – karty nie ma, są nią półki wypchane po brzegi świetnymi winami.

Przychodząc tam “na jednego” codziennie, potrzeba by ponad roku żeby spróbować wszystkiego! Selekcja nie tylko dobra, ale bardzo szeroka – Rioja, Ribera, Jerez (!), trochę Francji, a nawet pojedyncze wina z hiszpańskich wysp.

W dodatku ciągle jesteśmy w barze i ceny oscylują wokół 3 euro za kieliszek (za 5 mamy już takie rarytasy jak Oloroso Lustau z wyższej serii Almecenista), a otwartych butelek mamy blisko 20. Coś na wynos? Śmiało, ceny są dalekie od znanego przez nas narzutu restauracyjnego – 10-20% drożej niż w sklepie.

Jeśli nie znajdziesz tam butelki hiszpańskiego wina dla siebie, to najprawdopodobniej taka w ogóle nie istnieje.

A co do zjedzenia? W tym miejscu rządzą montaditos i zimne przekąski. Po spróbowaniu ponad 20 pozycji mogę tylko powiedzieć że są wyłącznie dobre, i jeszcze lepsze. Bardziej szczegółowy opis znajdziesz w części jedzeniowej podróży do Barcelony.

Nazwa baru: Quimet Quimet
Gdzie: Carrer Poeta Cabanyes 25, Barri Poble Sec, Barcelona
Cena: ~3 euro za kieliszek wina, ~3 euro za kanapki

Quimet bar w Barcelonie

Celler Florida

To miejsce było naszym drugim domem w Barcelonie. Znajdowało się w bliskim sąsiedztwie wynajmowanego przez nas mieszkania. Świetne miejsce na kieliszek dobrego wina w towarzystwie znakomitych zimnych przekąsek, w tym pysznych serów! Fajny wybór win na kieliszki (chodź karta win często nie rotuje) i wermutów z beczki. Porównując do Quimet Quimet ten lokal jest bardziej przestronny, już nie tłoczny bar i przeważają pogaduchy przy stoliku lub beczce.

Jak swobodnie można czuć się popijając wino w dobrym towarzystwie przy stoliku w beczce, tak ceny też starają się nie mącić tej swobodnej atmosfery. Wina w przedziale 3-5 euro.
Obok winiarni znajduje się również sklep z winami należący do Celler Florida.

Tutaj chcę się zatrzymać na chwilę przy cenach. W Celler Florida piłam wiele dobrych rzeczy m.in. rioję od La Rioja Alta, Viña Ardanza 2007, za niecałe 4 euro za kieliszek (20 euro za butelkę).
To samo wino przykuło moją uwagę tydzień później, w warszawskich Koszykach. Tam ta sama butelka kosztuje… 270 zł. I już zatęskniłam za drogą Barceloną gdzie wino jest stałym elementem spotkania a nie towarem luksusowym dostępnym dla najbogatszych.

Nazwa lokalu: Celler Florida

Gdzie?: bari San Antonii, carrer Floridablanca, 112

Cena: kieliszki wina 3-4 euro, tapasy od 1,50 do 9 euro, vermuty od 2 do 3,50 euro

Poznaj smaczne miejsca w Barcelonie:

La Vinya del Senyor

Wine bar znajdujący się w średniowiecznej dzielnicy La Ribera, wchodzącej w skład Starego Miasta (Ciutat Vella), zachwycającej wąskimi uliczkami i urokliwymi placami. La Vinya del Senyor znajduje się na jednym z takich placów – placu Santa Maria. Dzięki takiej lokalizacji jest idealnym miejscem na randkę i na kameralne przyjęcie weselne. Na piętrze lokalu oraz w ogródku rozpościerają się romantyczne widoki na Kościół Santa Maria del Mar i dzielnicę La Ribera.
Ale nie tylko ze względu na lokalizację warto zajrzeć do La Vinya del
Senyor – także ze względu na znakomitą selekcję win i wybornych przekąsek, które zainteresują niejednego miłośnika win. Znajdziesz tu zarówno dobre, znane etykiety z Katalonii jak i te spoza mainstreamu. Wine bar posiada również interesujący wybór butelek z innych części Europy i świata.


Nazwa lokalu: La Vinya del Senyor

Gdzie? Bari La Ribera, Placa Santa Maria, 5

Cena: od 3 euro za kieliszek wina

Bar Zim

Ile razy wracając z pracy zdarzyło ci się marzyć o własnym barze? Wiadomo, taki malutki na start, żeby sprawdzić pomysł. Ale wyłącznie z rzeczami które lubisz! Precz z etykietami nad którymi ludzie cmokają z uznaniem zanim jeszcze otworzą butelkę czy regionami słynnymi, ale daleko od twojego smaku. Do tego coś na ząb, najlepiej sery – tym bardziej że pracujesz w świetnym sklepie z serami w mieście, bezpośrednio zaopatrując się u rolników-producentów; no i jest o czym pogadać przy barze, a dodatkowo zawsze możesz uśmiechnąć się gdy turyści będą próbować wymówić ich nazwy. Wiadomo, taki malutki…

Czy tak myślał Francesc przechodząc obok niewielkiego lokalu przy Placa Sant Jaume? Spytam następnym razem, bo teraz rozmowa była skupiona na sposobie wyboru produktów i oczywiście ich konsumpcji 😉 Prawdziwy teatr jednego aktora – wszystko na jego głowie, ale nie brak tam niczego – dobra selekcja jakościowych win, sery, wędliny, oliwki i inne drobne przekąski. Lista krótka, bez przypadku i wysokiej jakości.

No i przede wszystkim świetne towarzystwo, bo choć bar jest na maksymalnie na kilkanaście osób, to wystarczy jego prowadzący – taki typ z którym możesz pogadać (ale nie będzie się narzucał). Bar z konkretną, ludzką twarzą i komfortową atmosferą.

Bar z zewnątrz wygląda jakby wejście do jaskini, tylko nie w skale, a w murze i nie przez otwór w skale, tylko przez drzwi. W dodatku przez 85% dnia przywita nas tylko czarnymi drzwiami i zamkniętymi oknami, bo otwarty jest tylko kilka godzin dziennie. Zwykle dopiero od 18, do 21-22. Wcześniej Francesc przebywa w sklepie z serami.
Można przegapić to miejsce, ale nigdy nie zapomnisz jak już tam trafisz.

 

Nazwa lokalu: Bar Zim
Gdzie? bari Gótic, carrer de la Dagueria, 20
Ceny: od 3 euro za kieliszek wina

Bodega Armando

To za co można pokochać Barcelonę to różnorodność jej poszczególnych dzielnic. To za co można pokochać dzielnicę El Raval to jej artystyczny i kosmopolityczny charakter i mnogość niezliczonych barów i restauracji odzwierciedlających ten klimat.  Przykładem takiego baru jest właśnie Bodega Armando. Bezpretensjonalny bar oddający charakter dzielnicy El Raval. Bar jest (o dziwo) całkiem nowy, bo otwarty w 1999 r. O dziwo nowy, bo jak wejdziesz do środka przekonasz się, że jego atmosfera sięga o wiele więcej lat wstecz. A to dlatego, że bar powstał w miejscu starego sklepu spożywczego i zachował jego antyczne elementy takie jak lada, drewniany bar z elementami ceramiki, antyczną lodówkę i stare plakaty. Na uwagę zasługują również maszyny do szycia, obecnie pełniące funkcję stołów. W barze zainstalowane są również kraniki, z których zakupują wino sąsiedzi na niedzielny obiad. Koniecznie wpadnij tu na kieliszek świetnego vermutu, zamów ser i katalońską kiełbasę i rozkoszuj się autentyczną atmosferą dzielnicy El Raval.

Nazwa lokalu: Bodega Armando

Gdzie? Bari El Raval, carrer del bisbe laguarda, 3

Cena: szklanka vermutu około 2 euro

La Confitería

Trafiliśmy tu zupełnie przez przypadek. Wspaniały przypadek! Miejsce absolutnie magiczne. Piękno i estetyka tego lokalu zniewala. Zachwyca dosłownie wszystko. Czapki z głów dla właściciela, który w 100% wykorzystał potencjał tego miejsca, w którym niegdyś znajdowała się cukiernia. Zachował stare elementy przy barze, drewniane regały za którymi stoją butelki i szkło, stare kafelki, antyczne półki na których znajdują się m.in. przyprawy i zamknięte w słoiki kobiece akty podświetlane prze klimatyczne i eleganckie lampy. Zadbał o każdy jeden detal!



Niczym zahipnotyzowana siedziałam w lokalu słuchając jazzu unoszącego się z głośników. La confitería – oznacza po hiszpańsku cukiernię. Nowy właściciel pozostawił starą nazwę lokalu, chodź obecnie sprzedaje się tu inny rodzaj słodyczy. Dzisiejsza La Confitería słynie z drinków podanych z szykiem i słodyczą nawiązując dialog z historią tego miejsca. W menu znajdziemy takie słodkości jak drink „Alicja w krainie czarów” na bazie ginu, wody różanej, soku z liczi, malin i białka czy też drink o nazwie „Polski walc”  na bazie żubrówki, malin, lawendy, likieru z czarnego bzu, żółtka ,cytryny i szampana!
W barze napić się można również dobrego vermutu. Alkoholi jest cała ściana, więc barmanka z pewnością jest w stanie przyrządzić czego tylko zapragniesz.


drink “Alicja w krainie czarów”

Nazwa lokalu: La Confitería

Gdzie?: bari El Raval, Carrer Sant Pau, 128

Ceny: opisane drinki kosztowały 8 euro, vermuty – 4 i 6 euro

El bosc de les fades

Tym razem odlatujemy jeszcze bardziej niż w la Confiterii, bo przenosimy się do magicznego świata bajki.  Bar El bosc de les fedes zaprasza do zaczarowanego lasu wróżek. Z podłogi wyrastają drzewa, płynie woda ze źródełka, a w pomieszczeniach kryją się wróżki i gnomy. Klimatyczne świece, lampy, i co jakiś czas dźwięk grzmotu potęguje niesamowite wrażenia. W tym miejscu może nie zachwycisz się propozycjami menu, ale zdecydowanie warto do zaczarowanego lasu wstąpić ze względu na totalnie zakręconą aranżację.



Nazwa lokalu: El Bosc de les fades

Gdzie?: Barri Gótic, Passatge de la Banca, 7

Ceny: kawa ok. 2 euro, drinki (w menu mojito, tequila saunrise czy long Island iced tea) – ok. 9 euro

To już koniec katalońskiej bajki dla dorosłych. Mam nadzieję, że każdy znalazł w niej coś dla siebie. A Wy jakie barcelońskie perełki znacie i polecacie? 

Autor

  • Dorota Kostrzewa

    Jedzenie to dla mnie sposób na cieszenie się każdym dniem. Cenię prostotę, wysokiej jakości produkty, sposób podania oraz ludzi którymi się otaczam podczas posiłku. Od lat podróżowałam do różnych regionów Hiszpanii, aż spełniło się moje marzenie i przeprowadziłam się do Alicante. Zawodowo pracuję jako psycholog online. Prowadzę psychoterapię online zgodnie z nurtem psychoterapii pozytywnej. Moim priorytetem jest wsparcie w osiągnięciu pełnej satysfakcji z życia i zdrowia psychicznego.

Podobne wpisy

Ta strona używa plików cookie aby usprawnić korzystanie ze strony oraz do celów statystycznych. Ok Polityka prywatności