Granadę pokocha twój żołądek i portfel. To tu zachowała się tradycja serwowanych darmowych tapas do napoju. Ale nie, że dostaniesz talerz chipsów czy oliwek. Mam na myśli prawdziwe tapas! Sam się przekonaj i poznaj 10 znakomitych tapas barów!
Taberna El Espejo
calle Elvira 40
Bardzo przyjemna, przytulna knajpa, z sympatyczną anglojęzyczną, wyluzowaną obsługą nucącą pod nosem hiszpańskie kawałki. Głośno, tłoczno, autentycznie i hiszpańsko.
Zamawiając piwo możesz sobie wybrać jeden tapas, a mają je bardzo ciekawe i dobre, szeroki wybór dań wegetariańskich np.: paté de alcachofas (pasztet z karczochów) podane na chlebku, carpaccio de calabacín (carpacciio z cukinii) czy hummus.
Z mięsnych tortilla de atún (hiszpański omlet z tuńczykiem)- chodź należy tu zaznaczyć, że dla Hiszpanów ryba to nie mięso i często tortilla z tuńczykiem znajduje się w opcji dla wegetarian -, pollo con patatas (kurczak z ziemniakami), mini hamburguesas (małe hamburgery).
Tapasy w el espejo może nie są wielkimi porcjami jak to na Granadę przystało, ale są bardzo dobrej jakości. Zamawiamy po dwa piwa i wybieramy pasztet z karczochów, hummus, mini hamburgery i pollo con patatas. Wszystko jest świeże i dobrze doprawione. Wspaniały obiad za cenę dwóch piw (1,60 euro za cañę) i w tych cenach właśnie będziemy żywić się w Granadzie.
Co ważne w każdym barze można zamówić piwo bezalkoholowe.
Bar Tapas Pulpería NORAY
calle Almireceros 7
Morskie motywy, łódki na białych ścianach, drewniane krzesełka – przycumowaliśmy do galicyjskiego baru. Wystrój bardziej nowoczesny, przestrzennie, jasno, dużo miejscowych. Napij się tu cydru z Galicji, piwka Estrella Galicia, a do jedzenia zamów np. super doprawione solą i suszoną pietruszką calamares a la plancha con ajillo (kalmary smażone z czosnkiem) podane z papryką.
Bar z bardzo dobrymi, świeżymi rybami, ich specjalnością jest kuchnia galicyjska. Warto wpaść na małe rybne co nieco.
Los Altramuces
calle Molinos 15
W tym miejscu jemy jedno z lepszych tapas w Granadzie, a mianowicie krokiety ziemniaczane z szynką i do tego mini kanapeczki (a la hamburger) z pastą z tuńczyka i sosem pomidorowym i solą gruboziarnistą, którą Hiszpanie uwielbiają.
O znakomitości lokalu świadczą porozrzucane papiery, okruchy i oczywiście tłum ludzi.
Ściany baru ozdobione są ceramiką i plakatami walki byków m.in. z lat 60’ i 90’, dużo wycinków z loterii noworocznych i oprawione wycinki z gazet wyróżniające knajpę jako najlepszy bar tapas. W głębi sali, na podwyższeniu mini ceramiczne andaluzyjskie patio.
Właściciel obecny w barze i oczywiście na ścianie w honorowym miejscu jego zdjęcie razem z rodziną. Po zdjęciach i wystroju wnioskować można, że bar prowadzony jest z pokolenia na pokolenie.
W tej okolicy jest zagłębie barów więc jak wyjdziesz stąd to za dwa kroki możesz wejść do następnego. Dosyć mało turystów, większość lokali, w Los Altramuces jesteśmy jedynymi blondynami. Obecność obowiązkowa!
Bar El Molino
calle Molinos 8
Podróżując dalej po barach ulicą Molinos warto wpaść do El Molino. Kolejny typowy bar hiszpański, tym razem z fotografiami starej Granady (m.in. z 1850 roku) w różnych etapach jej budowy i żłobieniami przypominający te w Alhambrze. Mnóstwo ceramiki w dalszej części restauracyjnej jadalnej jeszcze więcej ceramiki i zdobień.
W barze klimat flamenco tworzy barman wyklaskujący hiszpańskie rytmy w rytm muzyki. Ceny przyzwoite (typowe jak na centrum) – 1,60 euro za małe piwko i dosyć dobry treściwy tapas – nam podano grillowaną wołowinę w carry. Duży wybór mięs, owoców morza, ryb, zup. Wśród specjalności wymieniają caracoles (ślimaki), callos (rosół), salmorejo (rodzaj gazpacho), gazpacho, migas (tradycyjne danie hiszpańskie na bazie bułki tartej).
Bar El Conde
calle del Rosario 12
Tym razem trafiamy do nowo otworzonej knajpy, bez zapachu starego drewna i zakurzonych butelek po winie, ale za to z bardzo dobrym jedzeniem. Menu typowo hiszpańskie m.in. morcilla– kaszanka, jamón iberico, calamares – kalmary, patatas bravas, berenjenas con miel – bakłażany z miodem. Udaje nam się nawet napić wspomnianej wcześniej jerez (wino wzmacniane). Co prawda szału nie ma, bo mają tylko wino największego producenta Tio Pepe, ale i tak jesteśmy szczęśliwi, że barman znajduje cokolwiek pod ladą ( w menu nie mają tej pozycji).
Na tapas podano nam pyszne mini hamburgery ze słodkim sosem. Na pewno zjedlibyśmy coś jeszcze gdyby nie ograniczenia naszych żołądków i towarzysząca podróży wielka misja – zjeść jak najwięcej w różnych barach!
Los Diamantes
calle Navas 26
Osławione w Granadzie miejsce z wybornym hiszpańskim tapas, założone w 1942 roku. Los Diamantes jak cała Andaluzja słynie z dobrych smażonych owoców morza i ryb.
Bar całkiem tyci, wąski, klienci wylewają się strumieniami na ulicę. Jest tak tłoczno w środku, że w ślad za miejscowymi rozkładamy sobie jedzenie na wewnętrznym parapecie i wychodzimy na zewnątrz aby zjeść znakomicie wysmażone krewetki przez kratę okna. Mimo tego, że jest niezwykle tłoczno na jedzenie nie trzeba długo czekać. Ceny nie odbierają od średniej – 1,6 euro za małe piwo.
Nowszy punkt tego samego właściciela Los Diamantes, znajduje się przy plaza Nueva 13. Bar również słynie z frytury. Na tapas podają pescaditos fritos – dobrze wysmażone kawałki owoców morza i ryb. Wystrój nowoczesny – ciemne ściany przełamane białymi meblami ułożonymi w ciekawe geometryczne figury.
Bodega Los Tinto
calle san isidro
Bardzo dobre miejsce na wino i tapas. Dosyć minimalistyczny wystrój jak na hiszpańskie możliwości. Bar w białej ceramice, w jego głębi obraz w stylu kubistycznym. Cena za kieliszek wina +tapas = 3,2-3,8 euro. Tapas do wyboru, można wybrać między caracoles (ślimakami), berenjenas (bakłażanami) , tortilla de bacalao (omletem z dorszem), toritlla española/ tortilla de patatas (omletem z ziemniakami) i kilkoma grillowanymi mięsami, np. lomo a la brasa (grillowana polędwica), chistorra a la brasa (chistorra jest to kiełbasa specjalność Aragonii i kraju Basków) czy jamón a la brasa. Reasumując nie tylko możesz się napić dobrego wina, ale także zjeść wyborną przekąskę.
Bar Avíla
Calle de Veronica de la Virgen 16
Niepozorny malutki bar ze wspaniałym jedzeniem! Do piwa dostaniesz wyborną grillowaną wieprzowinę bardzo dobrze doprawioną, soczystą, z oliwą. Warto wpaść na dobrej jakości mięso w dobrej cenie.
La Criolla
plaza del Campillo Bajo
Pierwszy gastrobar, który odwiedzamy w Granadzie za namową kolegi okazał się strzałem w 10! Nowoczesna wersja tapas i w sposobie podania i łączenia różnych smaków w jednej potrawie. W menu głównie kuchnia hiszpańska i baskijska.
Bardzo modne miejsce wśród lokalnych. Dosyć przestrzennie w środku, ale zdecydowanie przyjemniej siedzi się na dworze. Szalejemy i zamawiamy sobie menu degustacyjne za 12 euro, w którym jest 5 różnych tapasów i każdy jeden wyśmienity w smaku – zaczynając od karczochów, przez tuńczyka z sezamem, salmorejo, sałatkę z szynką z czarnej świni szynką na polędwicy wołowej kończąc. Warto wstąpić, nie tylko na jedzenie wysokiej jakości, ale również po to, aby poznać nowy hiszpański nurt kulinarny.
Babel
calle De Elvira 40
Studencki bar z międzynarodowym klimatem. Posiada bardzo dobre oceny i podobno smaczne jedzenie, ale my nie mamy szczęścia. Do piwa zamawiamy specjalność lokalu a mianowicie pulpo (ośmiornicę). Mimo zjawiskowego wyglądu pulpo nie smakowała wyjątkowo. Niestety, nawet nie udaje mi się jej pogryźć. Omijać!
El Ladrillo II
calle Panaderos 35
Obok tego baru nie można przejść obojętnie. Ściana patio wygląda tak, jakby w kuchni nie wystarczyło miejsca na talerze, garnki tudzież inne naczynia. Niebiesko – biała ceramika oraz gwiazda dawida nad barem jasno informuje nas w jakim dokładnie barze jesteśmy. Z radia rozbrzmiewa muzyka flamenco, ściany baru wypełnione zdjęciami sławnych artystów flamenco i żeby dopełnić magiczny klimat tego miejsca na tapas dostajemy kopiasty talerz smażonych, pięknie chrupiących między zębami sardynek. Pyszności.
Granada to niezwykle baśniowe miejsce. Wchodząc do barów, przechadzając się po wąskich uliczkach, wdrapując się na wzgórza czasami tracisz świadomość czy oby na pewno jesteś jeszcze w Europie, czy może minąłeś niewidoczną granicę z Afryką. Tu przenikają się różne kultury, mieszają rozmaite smaki, hipnotyzują aromaty i wszystko to w harmonii ze sobą, akceptacją i szacunkiem dla różnorodności.
Naprawdę ciężko nam opuścić Granadę. Zdajemy sobie sprawę, że obrażamy ją tak krótkim pobytem, ale Sevilla już na nas czeka z otwartymi ramionami, o czym już niedługo na blogu.